niedziela, 21 kwietnia 2013

Alicja po drugiej stronie... witryny czyli window dressing



Dziś o jednym z moich najukochańszych tematów. Window dressingCo to takiego? Tłumacząc dosłownie z angielskiego - "ubieranie" witryn sklepowych. Window dressing jest częścią visual merchandisingu, zespołu działań i strategii mających na celu stworzenie przejrzystego i atrakcyjnego układu przestrzeni sklepowej oraz przemyślane eksponowanie towaru, które wpłyną na wzrost ich sprzedaży. Window dressing to zawężenie powyższych działań do metrażu wystawy sklepowej. Jeśli uważacie, że to daje niewiele możliwości, jesteście w wielkim błędzie! Narzędziami są: kolor, światło, kształt przestrzeni, manekiny, meble, rekwizyty, akcesoria, ubrania, a także bodźce sensoryczne oddziałujące na nasze zmysły, telebimy, interaktywne instalacje i wyobraźnia. Ilość kombinacji nieograniczona!
Visual merchandising (i window dressing) ma na celu: wykreować i umocnić wizerunek firmy, edukować i odpowiadać na potrzeby klientów, budować z nimi więź emocjonalną oraz tworzyć dobre skojarzenia związane z marką itd. Mimo tych wzniosłych haseł, nie łudźmy się, visual merchandising to obszar ściśle powiązany z pieniędzmi, ale jego składowa - window dressing to już bardziej dziedzina z pogranicza sztuki. To tak w dużym uproszczeniu. Niemniej jednak każdy, kto chciałby zająć się albo jednym albo drugim powinien wykazywać się nie tylko świetną wyobraźnią i kreatywnością, ale również wyjątkową intuicją, która pozwoli ocenić, czy proponowany przez nas sposób ekspozycji towaru na witrynie i w sklepie jest ściśle powiązany z filozofią brandu, niesie za sobą jakieś dodatkowe treści, czy jest adekwatny dla grupy docelowej i, co najważniejsze, zwróci na siebie uwagę przechodniów na tyle, że zechcą oni wejść do sklepu i zostawić tam dużo pieniędzy. 

Nazwiązując (tradycyjnie już) do wpisu z poprzedniego tygodnia, proponuje Wam window dressing w wydaniu baśniowym, a konkretnie w stylu "Alicji w Krainie Czarów" Lewisa Carrolla. Oto kilka fantastycznych witryn!




Witryna Alexandra MacQueen'a w paryskim Printemps

Na początek francuski Printemps. Ten mieszczący się na bulwarze Haussmanna w IX-tej Dzielnicy Paryża flagowy dom towarowy działa od 1865 roku i obok Galeries Lafayette należy do największych we Francji. Poniżej kilka witryn Printemps, których wystrój swoją tematyką nawiązuje do zaczarowanego świata Alicji.
Dekoracje te zdobiły sklep w 2010 roku, uświetniając powstanie najnowszej filmowej wersji "Alicji" w reżyserii Tima Burtona. Z tej okazji Printemps zaprosił kilku topowych designerów jak: Chloé, Alexander McQueen, Christopher Kane, Nicholas Kirkwood, Maison Martin Margiela, Haider Ackermann, Manish Arora, Charles Anastase, Bernard Wilhelm czy Ann Demeulemeester do stworzenia oryginalnych kreacji dla bohaterki powieści Lewisa Carrolla.   



Witryna Bernarda Wilhelma w paryskim Printemps



"To świat fantazji, który daje każdemu designerowi możliwość nowej interpretacji. To zawsze budzi dreszcz emocji" - tak opowiada o baśni Colleen Atwood - kostiumograf najnowszego filmu Burtona. "Geometria kart, kolorystyczne tematy Alicji - one wciąż świetnie działają, niezależnie w jakich czasach żyjemy" - dodaje Atwood. 
Mimo, że filmowa Alicja ma 19 lat, a książkowa 9, to tak naprawdę jej wiek jest nieistotny. Podobnie jak zaczarowana kraina, do której trafia. Mimo, że czasem jest barwna i wesoła, potrafi być też mroczna i niebezpieczna. Dzięki temu jest uniwesalna, stanowiąc symbol surrealizmu i eskapizmu. Może dlatego tak często używa się tego motywu w dekoracji witryn i modzie. 



Witryna Chloé w paryskim Printemps i... "Zjedzcie mnie" 


Stylizacje utrzymane są w stonowanej, wręcz oszczędnej kolorystyce. Bardzo eleganckie i wysublimowane, ale z pazurem. Tak jak propozycja Chloé. Wg tej marki "Alicja w Krainie Czarów" jest metaforą zwariowanej nocy. "Swobodne i beztroskie bieganie w romantycznej sukience, wpadanie do króliczej nory, chwytanie czasu, który nam umyka, spotykanie nieznajomych, którzy oferują nam tyle historii - brzmi jak sobotnie wyjście niejednej dziewczyny". Nie sposób się nie zgodzić, prawda?  



Witryna Maison Martin Margiela w paryskim Printemps

Manekiny o króliczych głowach to motyw (królika) zaczerpnięty stricte z filmu Burtona, podobnie jak kadry filmowe w wersji XL w tle. Do tego olbrzymie rekwizyty jak imbryk, grzyb, karty do gry czy zegarek kieszonkowy. Tik-tak, tik-tak... czas płynie nieubłaganie, a my z dzieci przeobrażamy się w dorosłych... Obok czasomierza stoi Alicja. Ile ma teraz lat? Nie wiemy, bo zasłania ją niebieska sukienka, która zadarła się "po tym, jak dziewczyna próbowała przejść na drugą stronę lustra" - tak interpretuje swoją wizję Maison Martin Mariela. 



Witryna Manisha Arory w paryskim Printemps

Jednym z zaproszonych do przedsięwzięcia był Manish Arora - dobrze zapowiadający się projektant pochodzący z Dehli. "Alicja w Krainie Czarów" to dla mnie wisienka na torcie" - wspomina Arora, którego kreacje znane są ze zwariowanej kolorystyki, hipnotyzujących wzorzystych tkanin oraz bogatych aplikacji i haftów. "Czułem, że mój styl do tego pasuje". Rzeczywiście, patrząc na jego propozycję powyżej. 
Na uwagę zasługuje nie tylko geometryczny krój tej błękitnej mikrosukienki, ale również aplikacja w formie kart do gry. Oryginalnym zabiegiem było zastosowanie efektu iluzji, w tym celu projektant umieścił na sukience karty różnej wielkości, które zdają się wypadać z talii. "Chodzi o to, co jest rzeczywistością w zależności od tego jak to sobie chcesz wyobrazić" - opowiada o swoim pomyśle Arora.  

   
Witryna Charles Anastase'a w paryskim Printemps i... "Wypijcie mnie"

Ciekawie zapowiada się propozycja projektanta Charles'a Anastase'a, który tworząc teatralną, asymetryczną sukienkę Alicji inspirował się "oryginalnymi ilustracjami Johna Tenniela a nie 
disneyowską kreskówką". Współpraca z Printemps była nawiązaniem do samej twórczości Anastase'a, gdyż powieść Lewisa Carrolla i postać Alice Liddell (pierwowzór Alicji) były jedną z głównych inspiracji od początku kariery projektanta
Intrygująca jest i sukienka i przeskalowana butelka (czytaj też post: Baśniowa podróż po Maison Moschino), która kusi przechodniów: "wypijcie mnie"...



Witryna Ann Demeulemeester w paryskim Printemps

"Zawsze intrygowały mnie wycięte sylwetki. Są takie poetyckie jak cień duszy. One mówią wszystko o osobie a jednocześnie są gotowe, by wypełnić je własną wyobraźnią" - tak pięknie opowiada o swoim projekcie Ann Demeulemeester (czytaj też post: Zasiej sobie wnętrze). Całość wizji dopełnia obecność pionka szachowego, jakby projektantka chciała nam przez to powiedzieć: czy aby sami decydujemy o swoim życiu?





Window dressing to nie tylko efektowna dekoracja witryny i umiejętna ekspozycja produktu, ale także atrakcyjna stylizacja manekinów. To także zabawa stylami, tematami, metaforą. Witryna sklepowa ma przykuć naszą uwagę - zaskoczyć, rozbawić, zaszokować. Nic więc dziwnego, że tą formą ekspresji zainteresował się m.in. Salvador Dali i nie mniej znany skandalista Andy Warhol. 
Obecnie window dressing to bardziej skomplikowana maszyneria, a jej tryby zasila sztab stylistów, plastyków i rzemieślników.





Witryna w londyńskim Harrods


Wracając do "Alicji w Krainie Czarów"... obok paryskiego Printemps, zaproszenie na herbaciany podwieczorek przyjął również londyński Harrods. Jak widać, temat ten potraktowano w zupełnie inny sposób. Witryny są bardziej zwariowane i kolorowe. Czy uważacie, że bardziej w carrollowskim stylu?


Witryna w londyńskim Harrods


Elementem wspólnym dla wszystkich stylizacji jest tapeta w czarno białe pasy oraz to, że wszystkie scenki rozgrywają się przy stole, na którym wyeksponowano wszystkie atrybuty baśni - filiżanki, budziki, flamingi czy kapelusze.



Witryna w londyńskim Harrods

W odróżnieniu od paryskiej stylizacji ta jest nie tylko bardziej kolorowa, ale też zdecydowanie bardziej zagracona. Kolaż dobranych przedmiotów jest wprost zachwycający! Ten bałagan i przesyt jest celowy, odzwierciedla bowiem surrealizm i chaotyczność krainy, do której trafia Alicja. 



Witryna w londyńskim Harrods

Żadna witryna w Harrods'ie nie może istnieć bez ogromnego żyrandole. Tutaj zastosowano oświetlenie, które co jakiś czas zmienia barwy, a pasiasta tapeta sobie je "pożycza". 



Witryna w londyńskim Harrodss

Barokowa wręcz stylizacja daje świetny pretekst na pokazanie szerokiego spektrum produktów jakie można nabyć wewnątrz sklepu. Oprócz odjazdowych ubrań prezentowanych na manekinach, można zaopatrzyć się w równie szalone meble, oświetlenie czy zastawę stołową. Przy Harrods'ie propozycja w Printemps wygląda dość skromnie, nie mniej jednak intryguje i pozostawia niedosyt, sprawiając, że wchodzimy do sklepu, by zobaczyć więcej.   



Witryna w londyńskim Harrods





Window dressing. Jak to się zaczęło? Genezy należy szukać w XIX-wiecznej Ameryce. W tamtym czasie, jedna z większych firm o nazwie Marshall Field&Company postanowiła przejść z handlu hurtowego na detaliczny i zastanawiano się w jaki sposób przyciągnąć do siebie klientelę. Efektowne witryny sklepowe okazały się strzałem w dziesiątkę! Z czasem zabiegi stosowane w witrynach rozprzestrzeniły się na cały sklep, a dziś są nieodłącznym elementem tzw. interior store design, na którym opiera się planowanie każdego poważniejszego salonu, ale o tym innym razem







Witryna w nowojorskim Bloomingdale's

Kolejnymi megastores, które podjęły w swoich stylizacjach temat z "Alicji w Krainie Czarów" są nowojorski Bloomingdale's i londyński Selfridges. Wspominam o nich "hurtem", ponieważ oba współpracowały z wytwórnią Disneya, promując jej najnowszą filmową adaptację baśni.
Stylizacje te to już zupełnie inny świat od tych proponowanych w Printemps czy Harrods'ie. Moim zdaniem są najsłabsze. Jedynym oryginalnym akcentem jest zaprzeczający prawom grawitacji podwieczorkowy stół, z którego zaraz spadnie cała zastawa. To buduje pewne napięcie, ale jak to się mówi: szału nie ma.         




Witryna w nowojorskim Bloomingdale's

W stylizacjach, podobnie jak w Printemps, zastosowano jako tło ogromne wydruki kadrów z filmu Burtona, jednak efekt nie jest już tak zachwycający. Może jest to kwestia wyboru ujęć? Są po prostu nieodpowiednie. Popatrzcie jak wspaniale kadry filmowe dopełniają paryskie aranżacje, tutaj giną, są nijakie. Podobnie jak prezentowane letnie sukienki autorstwa Sue Wong, która zaprojektowała je specjalnie dla Disney Collection. Moim zdaniem kreacje te są bez wyrazu i szczypty szaleństwa tak wskazanego dla tego tematu. Na próżno szukać też zwariowanego Kapelusznika czy uśmiechniętego kota... Nuda! Wolę stać na ulicy, niż przejść na drugą stronę tej witryny. Bloomie's się nie popisało. 



Witryna w londyńskim Selfridges, zdjęcie autorstwa Jenny Bamberger

Londyński dom towarowy Selfridges oprócz witryn a la "Alicja", zaaranżował również wewnątrz tzw. Wonder Room. Jest to rodzaj butiku oferującego nie tylko gadżety inspirowane baśnią, ale także specjalnie wyselekcjonowane produkty jak: akcesoria, kosmetyki, dodatki do domu, biżuteria (np. luksusowa linia Stelli McCartney, Toma Binns'a czy Anna Lou of London) oraz odzież (Alice Temperley, w tym wspomnianej już Sue Wong). Wszystko to, co sama Alicja chciałaby mieć (przynajmniej zdaniem Selfridges). "To było dla mnie bardzo inspirujące doświadczenie, tworzenie biżuterii inspirowanej "Alicją w Krainie Czarów" spotkało się z moimi zainteresowaniami Dadaizmem i Surrealizmem" - tak wspomina swoją pracę Tom Binns, amerykański projektant ekskluzywnej biżuterii, którą możecie zobaczyć na www.tombinnsdesign.com. 





Bez względu na efekty pracy window dressers (czy filmowców) powieść Lewisa Carrolla wciąż jest modna. I tylko to się liczy!