niedziela, 16 czerwca 2013

Jeremiah Goodman i wnętrza akwarelą malowane




"Zawsze czułem, że subiektywne wrażenie wnętrza jest bardziej osobiste niż zdjęcie."

                                                                                                      Jeremiah Goodman


Powyższe słowa to esencja stylu tego wybitnego ilustratora, rysownika i malarza, który można określić nie inaczej jak tylko" bardzo osobisty". Jeremiah Goodman urodził się w 1922r. w rodzinie imigrantów o polsko-rosyjskich korzeniach jako najmłodszy z pięciorga rodzeństwa. Jego przygoda ze sztuką rozpoczęła się już we wczesnym dzieciństwie, gdzie, podobnie jak wielu artystów (np. Toulouse-Lautrec) mały Jeremiah dostał swój pierwszy komplet kredek i blok rysunkowy, aby zabić czas w trakcie rekonwalescencji po urazie. Wkrótce okazało się, że chłopiec przejawia duże zdolności plastyczne, które najpierw rozwijał w Lafayette High School, a otrzymawszy stypendium w 1940r. przeniósł się do Nowego Jorku, gdzie doskonalił warsztat we Franklin School of Professional Art a w weekendy dodatkowo w the Parsons School of Design. Dzięki kursom poznał nie tylko zasady komercyjnej ilustracji ale także arkana sztuki dekorowania wnętrz. Zarówno rodzina jak i nauczyciele wspierali utalentowanego studenta, jednak utrzymanie się z samych ilustracji było wtedy jeszcze niemożliwe. Pierwszą nowojorską pracą podjętą jeszcze w trakcie studiów była współpraca z uznanymi dekoratorkami wystaw sklepowych - Sue Williams i Daną Cole, dla których malował fragmenty dekoracji i murale (czytaj także post: Alicja po drugiej stronie witryny).        





Jeremiah Goodman w swoim domu-pracowni. Od lewej: Goodman malujący 
wielkoformatowy obraz, jednak znacznie częściej maluje mniejsze prace. 


W 1945r. młody Goodman postanowił spróbować swoich sił w Los Angeles, gdzie został zatrudniony jako ilustrator i rysownik przez Josepha B. Platta - dekoratora m.in. takich klasyków jak "Przeminęło z wiatrem" (nie umieszczony w napisach). Doświadczenia z planu filmowego, gruntowna edukacja, duża wrażliwość i talent sprawiły, że Goodman początkowo marzył o karierze scenograficznej w Hollywood lub na Broadway'u, jednak wkrótce przekonał się, że nie jest to raczej dla niego odpowiednie zajęcie. Przebywając w "fabryce snów" otrzymał propozycję realizacji scenografii do filmu, jednak wskutek niemożliwości zaprazentowania całego wachlarza swoich umiejętności czuł się jedynie rozgoryczony. Goodman bez żalu wrócił do NYC.




Jak głosi napis pod pracą: Jeremiah New York City Living Room
(tłum.: Nowojorski salon Jeremiego) autorstwa Jeremiah



Goodman słynie z tego, że podpisuje swoje prace tylko imieniem "Jeremiah" (patrz podpis w lewym dolnym rogu). Jego źródłem inspiracji jest malarstwo, architektura oraz działalność dekoratorów wnętrz. Wśród malarzy najbardziej ceni Johna Singera Sargenta, Williama Turnera, Edouarda Vuillarda i Waltera Gaya. Uwielbia również japońskie malarstwo tuszem i kaligrafię Zen. Jego ukochanym architektem jest John Nash, którego twórczość przypada na XVIIIw., natomiast do ulubionych dekoratorów należą m.in.: Kalef Alaton, Henri Samuel, a ostatnio Jacques Grange. W całym mieszkaniu zalegają dziesiątki albumów nie tylko o malarstwie, wnętrzach i architekturze, ale również dotyczące fotografii, mody i beletrystyka. Na jednej półce stoi album malarza-nabisty Pierre'a Bonnarda, ekscentrycznego fotografa Davida LaChapelle'a i biografia boskiej Monroe (czytaj też post: Dom, który zna tajemnicę śmierci MM). 





Sir John Gielgud Sitting Room (tłum.: Salon Sir Johna Gielguda)
autorstwa Jeremiah

Goodman wiedział już, że scenografem nie będzie i zastanawiał się, co dalej? Odbyta w 1949r. podróż po Europie nie tylko odcisnęła swoje piętno na twórczości młodego artysty, ale także skierowała jego karierę na właściwe tory. A wszystko to Goodman zawdzięcza brytyjskiemu aktorowi Sir Johnowi Gielgudowi, którego poznał rok wcześniej i który zaproponował młodzieńcowi towarzyszenie w swoich europejskich wojażach. Aktor od początku był pod wrażeniem talentu Goodmana i starał się przekonać go, aby spróbował sił w portretowaniu wnętrz. Ale nie byle jakich! Gielgud wprowadził malarza do towarzystwa, co zaowocowało możliwością uwieczniania wnętrz najpiękniejszych europejskich rezydencji ówczesnej elity.
    





Madame X Bedroom (tłum.: Sypialnia Madame X) autorstwa Jeremiah

Madame X to nieoficjalny przydomek żony zamożnego bankiera znanej ze swej urody i kochliwości, bywalczyni salonów, Francuski o amerykańskich korzeniach - Virginie Amelie Avegno Gautreau. 





Carlos de Beistegui Dining Room (tłum. Jadalnia
Carlosa de Beistegui) autorstwa Jeremiah 


Ponoć jest to jedna z ulubionych prac Goodmana. Została namalowana w 1960r. i przedstawia jadalnię w paryskim apartamencie Carlosa de Beistegui (czytaj też post: Pałac Labia). "Pokazuje romantyczny glamour i tajemnicę przeszłości" - tak opisuje wnętrze malarz i dodaje "odzwierciedla tęsknotę każdego za życiem w epoce uważanej za jedną z najbardziej wyrafinowanych."






Poniżej kilka innych prac Jeremiah oraz oryginalne wnętrza:




Od lewej: Greta Garbo Sitting Room (tłum.: Salon Grety Garbo) autorstwa Jeremiah
oraz oryginalne wnętrze 




Od lewej: Rose Cumming Living Room (tłum.: Salon Rose Cumming) autorstwa Jeremiah
oraz oryginalne wnętrze 




Od lewej: Leonard Stanley Bedroom (tłum.: Sypialnia Leonarda Stanleya) autorstwa
Jeremiah oraz oryginalne wnętrze




Od lewej: Diana Vreeland Living Room (tłum.: Salon Diany Vreeland) autorstwa
Jeremiah oraz oryginalne wnętrze




Kiedy Goodman wrócił do Ameryki, próbował utrzymać się z malowania ilustracji i projektowania witryn sklepowych m.in. dla znanego Sachs Quality Stores i McCrory's. Przełomowa dla jego kariery stała się współpraca ze znanym nowojorskim domem towarowym Lord and Taylor's. Początkowo tam również 30-letni Goodman dekorował głównie witryny, jednak jego talent został szybko zauważony i wykorzystany do malowania murali. Niedługo potem Goodman zaczął uprawiać ilustrację reklamową malując reklamy do prasy (m.in. w The New York Times Magazine) i katalogów przedstawiające wnętrza, meble, dodatki oraz elementy garderoby damsko-męskiej. 





Fragment salonu-pracowni Goodmana, via www.habituallychic.blogspot.com



Elegancja i subtelność stylu, charakterystyczna kreska, niezwykła dbałość o detal oraz wyczucie przestrzeni sprawiły, że z czasem jego prace zaczęły ukazywać się także w Harper's Bazaar, Vogue oraz periodykach wnętrzarskich jak House and Garden i Interior Design, dla którego przez 15 lat projektował okładki. Goodman maluje wnętrza bardzo emocjonalnie, nieraz są bardzo ekspresyjne, czasem rozedrgane, ale to, co najważniejsze zawsze pokazują osobowość, charakter, wrażliwość i gust jego mieszkańca. 

Za swoją wybitną twórczość promującą branżę wnętrzarską w 1987r. ilustrator został uhonorowany prestiżową nagrodą Hall od Fame Award.







Fragment salonu-pracowni Goodmana, via www.habituallychic.blogspot.com





Większość życia Goodmana związana jest z wnętrzami. Na jednym z amerykańskich blogów udało mi się znaleźć zdjęcia prywatnego apartamentu artysty. Zdjęcia zostały wykonane osobiście przez blogerkę, żałuję, że ja nie mam takiej możliwości. Najważniejsze jednak, że dzięki niej uda nam się podejrzeć jak mieszka artysta obdarzony nie tylko ogromnym talentem plastycznym, ale także świetnym gustem. Bo Jeremiah Goodman mieszka pięknie! 




Fragment salonu-pracowni Goodmana, via www.habituallychic.blogspot.com


Apartament Goodmana mieści się na 18 piętrze budynku usytuowanego na obrzeżach nowojorskiego Upper East Side. Wysokość na jakiej mieści się mieszkanie oraz ogromne okna w jakie jest wyposażone sprawia, że jest doskonale doświetlone, co stwarza doskonałe warunki dla każdego artysty-plastyka. 

Znakiem firmowym artysty jest to, że w swej twórczości nie używa komputera. Dzięki swojemu wyjątkowemu stylowi wydobywa unikalny, bardziej "ludzki" klimat wnętrz i architektury. Tworzy prace na zlecenia firm i instytucji oraz dla prywatnej klienteli. 







Fragment pokoju telewizyjnego, via www.habituallychic.blogspot.com



Całe mieszkanie jest bardzo eleganckie i wysublimowane. Dominuje monochromatyczna paleta. Właściwie trudno w nim znaleźć nowoczesne sprzęty, dominują przede wszystkim antyki i rzeczy unikatowe, spatynowane kurzem czasu. Zdecydowanie widać słabość Goodmana do akcentów orientalnych jak figurki czy malowane parawany. Nawiasem mówiąc to bardzo ciekawy sposób dekoracji ścian, stanowiący doskonałą alternatywę dla tapet, tapiserii czy fresków. Innym interesującym sposobem zdobienia ścian jest pokrycie ich taflą lustra (patrz zdjęcia powyżej), które nie tylko optycznie powiększają wnętrze, ale także multiplikują wspaniałe zbiory zgromadzone we wnętrzu. A zbiory Goodmana są naprawdę wyjątkowe. Wiele tutaj pamiątek z podróży jakie artysta odbył portretując wnętrza sław. A zwiedził niemało, poznał naprawdę dziesiątki wybitnych osobowości m.in. ekscentryczną redaktorkę naczelną Harper's Bazaar - Dianę Vreeland czy nie mniej ekscentrycznego Carlosa de Beistegui, wielu utalentowanych dekoratorów jak Rose Cumming i architektów. 

W jego mieszkaniu co róż można się natknąć na opasłe albumy ze sztuką. Zresztą Jeremiah jest także autorem ilustracji do wielu książek, szczególnie tych związanych z wnętrzarstwem np.: "My Favorite Things: A Personal Guide to Decorating and Entertaining", "The Illustrated Room: 20th Century Interior Design Rendering" czy "The Great Lady Decorators: Lessons from the Women Who Invented Interior Design".     







Fragment sypialni, via www.habituallychic.blogspot.com


Jeremiah żartuje, że przeprowadzka do Nowego Jorku w wieku 16 lat nie przerażała go tak, jak jego ciotka, u której miał wtedy mieszkać. Artysta z melancholią wspomina dorastanie w trakcie Wielkiego Kryzysu. Okres ten nauczył go niezłomnej etyki pracy i dyscypliny. Artysta kocha pracę, to jego pasja, która sprawia, że wciąż czuje się młodo. Mimo ponad 90-lat.  

Takiej pasji życia życzę każdemu z Was!