poniedziałek, 1 lipca 2013

Chinoiserie - kiedy Wschód spotyka Zachód




Jeremiah Goodman, Coco Chanel... to miłośnicy orientalnych cacek - chińskiej antycznej ceramiki, pokrytych laką parawanów, japońskiej kaligrafii czy posążków ludzi i zwierząt. Mimo, że Coco była nowatorska w kreowaniu mody i wnętrz nie ona pierwsza zaprosiła dalekowschodnią sztukę do swojego zachodniego domu. Moda na tzw. chinoiserie rozpoczęła się znacznie wcześniej...  



Doskonały przykład orientalnej stylizacji we współczesnym wnętrzu 


Wszystko zaczęło się na początku XVII wieku, kiedy w kilku krajach europejskich (konkretnie w: Holandii, Anglii, Francji, Portugalii i Danii) powstały tzw. Kompanie Wschodnioindyjskie. Kampanie te oficjalnie miały charakter handlowy, w rzeczywistości jednak kierowały nimi przede wszystkim ambicje polityczne dążące do kolonizacji terenów Południowo-Wschodniej Azji, Indii i Dalekiego Wschodu, m.in. Japonii. Wskutek handlowo-politycznej ekspansji tych krajów powracające do Europy statki zaczęły przywozić tamtejsze wyroby jak: meble, parawany, porcelanę, tkaniny, szkatułki czy posążki. 




Pałac Charlottenburg w Berlinie i kolekcja chińskiej porcelany


Przedmioty te ze względu na swoje walory estetyczno-wizualne stały się towarem niezwykle pożądanym, bez których wkrótce nie mogła się obyć aranżacja żadnego ówczesnego modnego wnętrza. Mimo, że moda na chinoiserie trwała aż 200 lat, nie doczekała się miana stylu, a to dlatego, że nie posiada tak wyraźnych cech jak choćby Rokoko czy Empire. Chinoiserie "jedynie" miesza się i współgra z innymi stylami dopełniając je i urozmaicając. 





Przykład współczesnego wnętrza a la chinoiserie


Co właściwie znaczy chinoiserie? Tłumacząc dosłownie z francuskiego znaczy po prostu "chińszczyzna", ale zdecydowanie nie taka jaka obecnie zalewa nasze sklepy. Termin ten ma dwa znaczenia. Jeden bardziej związany z wzornictwem, drugi z architekturą wnętrz, a nawet architekturą budynków. Szaleństwo na punkcie chinoiserie było tak duże, że w orientalnej manierze powstawało dosłownie wszystko od szkatułek na herbatę po ogrodowe altany czy pawilony, w których tę herbatę pito. 



Klasyczne wnętrze z nutą egzotyki



Po pierwsze, tym pojęciem nazywa się wszystkie przedmioty (parawany, meble, ceramika), których dekoracja nawiązuje do wschodnich motywów realistycznych i wyimaginowanych jak: kwiaty, ptactwo, pagody, smoki, małpy, postacie w egzotycznych kostiumach, scenki rodzajowe na czarnym, czerwonym lub szmaragdowym tle. Przedmioty te wykonane są przy użyciu materiałów typowo chińskich jak jedwab, porcelana czy laka. 




Fragment orientalnej porcelany z carskiej kolekcji


Szczególne uznanie znalazły przedmioty wykonane właśnie z laki, charakteryzujące się wysoką jakością wykonania i intensywnością kolorów. Ciekawostką jest, że każdy z wymienionych wyżej "importerów" nazywał lakę inaczej. I tak we Francji nazywano ją "coromandel" (czytaj też post: Apartament Coco Chanel), w Anglii - "bantam", a Holendrzy używali określenia "batavia". Nazwy te pochodziły od technik wytwarzania lecz od miejsc, gdzie były skupowane. 





Francuskie wnętrze z orientalną tapetą



Moda na chinoiserie wkrótce rozprzestrzeniła się na całą Europę. Często kolekcjonowano najwspanialsze okazy lub wymontowywano pojedyńcze oryginalne elementy, aby wstawić je do mebli europejskich. W ten sposób komodom, sekretarzykom czy łóżkom nadawano posmak egzotyki. Zdarzało się też, że europejskie meble wysyłano bezpośrednio na Wschód, aby tamtejsi rzemieślnicy pokryli je laką, a po czasochłonnym procesie odesłali z powrotem do Europy. 





Elegancki salonik z egzotycznymi rycinami




Ilość zamówień na przedmioty z Dalekiego Wschodu była tak duża, że wkrótce ich jakość zaczęła się obniżać. Szczególnie cierpiały na tym towary wykonywane z laki, gdyż wymaga ona dłuższego czasu obróbki. Laka to żywica roślinna, zmieszana z pigmentem czarnym lub czerwonym jest wielokrotnie nakładana warstwami, każda z nich musi być idealnie wysuszona i wypolerowana zanim zostanie nałożona następna. Takich warstw może być od kilkudziesięciu do kilkuset. Trudno się nie dziwić, że szukano innych rozwiązań, które przyśpieszyłyby lub zastąpiłyby ten proces.



Palarnia w stylu art deco i chinoiserie na statku pasażerskim "Empress of Britain", ok. 1930



  
Europejscy ebeniści (inaczej stolarze-artyści) podjęli próby odtwarzania chińskich technik zdobniczych na potrzeby tutejszego rynku. Przykładem jest Holandia, która mimo tego, że posiadała monolpol na sprzedaż laki japońskiej, uznawanej za lepszą od chińskiej, zaczęła produkować imitację laki zwaną japanning. Do jej wykonania sprowadzano co prawda wschodni surowiec, ale technika była znacznie szybsza. Japanning nie dawał jednak tak wspaniałego efektu jak oryginalna laka. 





Orientalny parawan może stać się ozdobą każdej ściany


Rzemieślnicy z innych krajów także próbowali uzyskać jak najlepszą imitację laki, jednak z dostępnych w Europie produktów. We Francji powstał tzw. "vernis Martin" (tłum. werniks Martin, od nazwiska czterech braci, Francuzów). Uzyskana na bazie werniksu z oleju substancja, zmieszana z barwnikiem i nałożona na mebel kilkadziesiąt razy wydawała się być najlepszym substytutem dla wschodniej laki.   



    
Wnętrze współczesne w orientalnej manierze




We Włoszech, z wyjątkiem Wenecji, która wyróżniała się wysoką jakością lakowanych mebli, popularna była tzw. "lacca povera" (tłum. laka dla ubogich), polegająca na pokrywaniu mebli kolorowymi rycinami. Technika ta była tania i nie wymagała większych nakładów pracy. Ciekawe jest natomiast to, że włoscy ebeniści dość szybko porzucili tradycyjne wschodnie motywy na rzecz stylizowanych "na Orient" scenek satyrycznych i autorskich przedstawień fauny i flory, które miały bardziej za zadanie podkreślać kształt mebla.  




Chińska malowana tapeta z ok. 1780r.  


W Anglii zjawisko chinoiserie było zdecydowanie czymś więcej niż tylko modą. To jedyny kraj, który wyraźnie dążył do wykształcenia z chinoiserie odrębnego stylu wnętrzarskiego. Tendencja ta szczególnie widoczna jest w produkcji mebli. Oprócz stosowania w meblarstwie imitacji laki i zdobienia charakterystycznymi wschodnimi motywami, zaczęto wytwarzać zupełnie nowe modele krzeseł, łożek czy kabinetów, których konstrukcja wyraźnie nawiązywała do wschodniej estetyki. I oto wygięte, skomplikowane kształty zastępują uproszczone formy, geometryczne linie oraz kratownice, a częstym motywem zdobniczym jest bambus. Rezultaty są różne od bardzo zgrabnych i wyważonych, po przeładowane i wręcz dziwaczne (jednym z prekursowrów stylu jest Thomas Chippendale, który obok słynnego stylu "Chippendale", stworzył również tzw. "chiński chippendale").



Sekretera Thomasa Chippendale'a stylizowana na japońską, 
via NTPL/Andreas von Einsiedel



Drugie znaczenie chinoiserie określa sposób aranżacji całych wnętrz. Trend ten szczególnie widoczny jest w XVIIIw. W tym przypadku nie chodziło tylko o wstawienie kilku orientalnych mebli, parawanów czy bibelotów, lecz o nadanie wnętrzu egzotycznego charakteru. Ściany zdobiono sprowadzanymi malowanymi tapetami, wmontowywano boazerie i panele o zawiłych, często przeładowanych wzorach z "chińskimi" motywami. Sufity dekorowano muralami, posadzki pokrywano wschodnimi dywanami, a meble (europejskie) tapicerowano chińskim jedwabiem. Z czasem projektowano już nie tylko pojedyńcze pokoje, gdzie np. eksponowano kolekcje chińskiej porcelany, lecz nierzadko nawet cały obiekt.




Galeria w Królewskim Pawilonie pałacu w Brighton 
należącym do króla Jerzego IV, via www.wikipedia.org




We Francji chinoiserie chętnie łączy się z popularnym wówczas rokoko. Oba style doskonale się uzupełniają, ponieważ ich wspólnym mianownikiem jest dynamika, wdzięk i elegancja. Modę tą szczególnie propagowano na dworze króla Ludwika XV, lecz wkrótce przejęły ją także innych europejskie monarchie. W pałacach w Wiedniu, Kopenhadze czy w Wilanowie powstawały nie tylko pojedyńcze komnaty, lecz całe orientalne pawilony, które pyszniły sie wspaniałymi wschodnimi skarbami. 




Chinoiserie jest także idealną ozdobą łazienki



Również styl zwany klasycyzmem nie stroni od orientalnej estetyki. Chinoiserie sprawiało, że wnętrza mimo niezwykłej dekoracyjności były lekkie i niezwykle pogodne, motywy smoków i rajskich ptaków pobudzały wyobraźnię i dawały namiastkę egzotycznej podróży. W owym czasie żaden pałac, zamek czy rezydencja nie mogły po prostu nie mieć choć jednego pomieszczenia w manierze orientalnej. 




Jeden z piękniejszych przykładów chinoiserie w Europie z 1760r.,
malowane panele z laki w sali Vieux-Laque w pałacu Schonbrunn 

w Wiedniu należącym do cesarzowej Marii Teresy


Jednym z ważniejszych elementów zdobiących pomieszczenia stylizowane na Orient były tapety. Pierwsze ręcznie malowane tapety pojawiły się w Europie na początku XVIII wieku. Mimo, że sprowadzano je z Chin, to nazywano je często "papierami indyjskimi" od nazwy importera - East India Company. Tapety były towarem bardzo ekskluzywnym i drogim, gdyż zazwyczaj malowano je na jedwabiu z domieszką papieru. W Chinach wyrabiano je specjalnie na potrzeby zachodniego rynku, uwzględniając popularność europejskiej palety kolorystycznej i motywy. Nnajwiększy popyt miały delikatnie malowana egzotyczna fauna i flora na pastelowych lub intensywnych tłach.


Egzotyczna komoda i soczyste kolory ustawiają całe wnętrze





Na przestrzeni kilkuset lat fascynacja dalekowschodnią sztuką i rzemiosłem była tak wielka, że wyszła daleko poza meblarstwo czy architekturę wnętrz. Jej wpływ widoczny był w garderobie czy sztukach takich jak teatr czy opera. 



Fragment knajpki w egzotycznym stylu







Chinoiserie, ze względu na swój wdzięk i fantazyjność wciąż się podoba i wydaje się, że nigdy nie wyjdzie z mody. Każdy, kto choć trochę interesuje się wnętrzarstwem, nie może pozostać obojętny na jego urok. Ja sama uwielbiam go od lat, a rok temu zostałam szczęśliwą posiadaczką oryginalnej japońskiej komody z laki zdobionej kwiatami magnolii i ptaszkami z jaspisu, jadeitu i nefrytu. Choć dziś zabytkowe meble, parawany czy ceramika osiągają zawrotne ceny, istnieje tak wiele źródeł zdobycia tanich, lecz równie uroczych gadżetów a la chinoiserie, które pomogą Wam urządzić niebanalne wnętrze. Polecam wszystkim! Mieszkanie w takim wnętrzu naprawdę wytwarza radosną energię! 




Chinoiserie i rokoko - mariaż doskonały! stylizacja autorstwa 
Lynne Rutter, 2002 San Francisco




Polecam odwiedzenie stron internetowych kilku firm, dla których w Chinach wciąż wytwarza się nie tylko piękne tapety, ale również lakowane meble, m.in.: DeGournay (www.degournay.com), Gracie (www.graciestudio.com) czy Fromental (www.fromental.co.uk) i cieszą się nieustającą popularnością. Inspirujące mogą być też działania artystów-muralistów jak: Jennifer Carrasco czy Lynne Rutter.  




Nowoczesność lubi chinoiserie!


A może sami odważycie się pomalować swoją starą komodę? Na początek - kwiaty peoni, gałązki wiśni czy pędy bambusa.
Powodzenia!











niedziela, 23 czerwca 2013

Apartament Coco Chanel czyli Orient Deluxe




Dziś o kolejnej miłośniczce orientalnych parawanów i luster. Gabrielle "Coco" Chanel i jej wspaniałym apartamencie-atelier-butiku na 31 rue Cambon w Paryżu. 
Parafrazując słynne powiedzenie Jeana Anthelme'a Brillat-Savarina z jego dzieła "Filozofia smaku": "Powiedz mi, co jesz, a powiem ci, kim jesteś", wydaje się, że można je również użyć w kontekście mieszkania. "Pokaż mi jak mieszkasz, a powiem ci, kim jesteś", to zdanie także pobudza naszą wyobraźnię, prawda? A więc jak mieszkała (czytaj: jaka naprawdę była) jedna z najsłynniejszych kobiet XX wieku, legendarna ikona stylu? Zapraszam Was do jej świata!




Portret Coco Chanel autorstwa nie mniej znanego Karla Lagerfelda -
 projektanta mody i dyrektora artystycznego domu mody Chanel

Gabrielle Bonheur Chanel urodziła się 19 sierpnia 1883r. we francuskiej miejscowości Saumur. Wychowała się z czwórką rodzeństwa
Kiedy miała 12 lat trafiła do sierocińca prowadzonego przez surowe siostry zakonne. To jak wyglądało dzieciństwo Gabrielle, wymownie odzwierciedla zdanie: "Szybko zrozumiałam, że tylko pieniądze mogą dać mi wolność".
W sierocińcu Chanel nauczyła się fachu szwaczki, a w wieku 18 lat podjęła pierwszą pracę u lokalnego krawca. Dziewczyna dorabiała sobie śpiewając w kilku kawiarniach. I mimo, że nie posiadała jakichś szczególnych uzdolnień wokalnych nadrabiała je temperamentem i inteligentnym poczuciem humoru, dzięki którym cieszyła się dużą sympatią wśród odwiedzających wspomniane przybytki żołnierzy. To właśnie oni nazywali młodziutką szansonistkę "Coco" od jednej z popularnych piosenek francuskich. Jednym ze stałych bywalców lokalu, w którym śpiewała charakterna "Coco", był zamożny były wojskowy Etienne Balsan. Wkrótce Coco została kochanką Balsana i wprowadziła się do jego wiejskiego château. Dla Gabrielle relacja z bogatym mężczyzną nie tylko stwarzała doskonałe warunki na projektowanie i własnoręczne wykonywanie kapeluszy oraz ubrań, była także przepustką do lepszego świata, dawała możliwość poznania ówczesnej śmietanki towarzyskiej Paryża, obserwowania panującej mody, była źródłem inspiracji. Coco wyróżniała się nie tylko nietuzinkową osobowością i błyskotliwością, ale także dużą kreatywnością. Tworzyła szokująco nowatorskie fasony, które na gościach château zawsze robiły ogromne wrażenie, gdyż przełamywały stereotypy, szły pod prąd obowiązujących konwenansów. Początkowo Chanel realizowała projekty na zamówienie swoich nowych zamożnych przyjaciół, wkrótce jednak zaczęla otrzymywać coraz więcej zleceń. Jej talent i osobowość dostrzegł również niejaki Arthur Edward Capel, zwany przez przyjaciół "Boy'em". Coco intrygowała go. Mimo, że ten brytyjski przedsiębiorca był już zaręczony z inną kobietą, jego znajomość z Chanel z czasem przeobraziła się w namiętny romans, który trwał 9 lat i pewnie trwałby dłużej gdyby nie tragiczny wypadek samochodowy. "Jego śmierć to był dla mnie szok. Z nim utraciłam wszystko. Muszę przyznać, że już nigdy nie byłam tak szczęśliwa." - tak po wielu latach wspominała ukochanego Chanel. Oprócz łączącego ich uczucia projektantka zawdzięczała "Boy'owi" bardzo wiele - to on pomógł jej przenieść się do Paryża i uruchomić tam własny salon z kapeluszami. Czerpiąc z wcześniejszych doświadczeń Chanel z czasem poszerzyła swoją ofertę o autorskie modele ubrań i dodatków, a także perfumy. Niezaprzeczalnie do dynamicznego rozwoju firmy Chanel przyczynił się właśnie zapach Chanel No5, który stał się towarem niezwykle modnym i uwielbianym przez tysiące kobiet. Już w 1916r. zaledwie 33-letnia Chanel posiadała kilka własnych butików i zatrudniała około 300 pracowników! Pochodząca z nizin społecznych projektantka była niezależną finansowo kobietą interesu, co było ewenementem w tamtych czasach. W 1918r. Coco nabyła osiemnastowieczną kamienicę przy 31 rue Cambon, by urządzić w niej swoje atelier. 
Siedziba domu mody Chanel wciąż się tam mieści i skrywa wewnątrz dorgocenny skarb jakim jest prywatny apartament jego założycielki.




Coco Chanel w swoim salonie, zdjęcie autorstwa Marka Shawa dla Life Magazine z 1957r.



Ciekawostką jest to, że ulice w tej części Paryża powstały dopiero po Rewolucji Francuskiej (nazwa ulicy pochodzi od nazwiska jednego z rewolucyjnych działaczy). Dla ustalenia porządku zburzono nawet klasztor, pozostawiając jedynie kościół. Budynki jakie tam budowano utrzymane były przede wszystkim w stylu klasycystycznym, który charakteryzuje się prostotą linii, "gładką" fasadą, tygorystycznymi proporcjami, symetrią i podziałami horyzontalnymi. Kiedy w 1919r. Gabrielle Chanel otworzyła pod numerem 21 swoj butik z kapeluszami "Chanel Modes", znajdowała się w samym centrum Paryża, sąsiadując nie tylko ze słynnym Place Vendôme, ale także rue Faubourg Saint-Honoré - bardzo modnej paryskiej ulicy. Nie było bardziej dogodnego miejsca na początek kariery... 


Salon i widok na bibliotekę z zabytkowymi woluminami via www.thecoveteur.com

Ciekawostką jest to, że apartament na rue Cambon służył projektantce za miejsce pracy, rozrywki (wydawane przyjęcia przeszły już do historii) i trzymanie swoich ubrań (co ciekawe, kiedy zmarła w szafie znaleziono zaledwie 3 kostiumy). Tam Coco Chanel tworzyła, tam spędzała czas w towarzystwie przyjaciół, tam przyjmowala najważniejszych klientów. Na próżno szukać sypialni. Prywatność i intymność znalazła w... apartamencie Hotelu Ritz. W hotelu mieszczącym się na Placu Vendôme nr 15, oddalonym zaledwie 5 min. od siedziby firmy. "Hotel Ritz to mój dom" jak zwykła mówić Coco Chanel. 
Apartament nie posiada również kuchni (Chanel lubiła proste potrawy), mimo to wyposażenie wnętrz dalekie jest od spartańskich.    


Detal woluminów i zabytkowych posążków w salonie, via www.thecoveteur.com

Apartament wygląda dokładnie tak samo jak w 1971r. Tak, jak zostawiła go słynna właścicielka. To tutaj rodziły się wszystkie największe pomysły projektantki, która słynęła z niezwykle odważnych, niekonwencjonalnych, a czasem budzących kontrowersje  rozwiązań. To dzięki niej kobiety nie noszą dziś obowiązkowo gorsetów, za to noszą krótkie fryzury, dopasowane małe czarne, czółenka, spodnie dla kobiet, "męskie" tkaniny i sztuczną biżuterię!
  

Coco w apartamencie, zdjęcie autorstwa Douglasa Kirklanda


"Moda to nie tylko nowe fasony sukienek. Moda jest wszechobecna, na niebie, na ulicy, funkcjonuje w ideach, aktualnych wydarzeniach, w sposobie w jakim żyjemy

                                                                                                          - Coco Chanel



Salon i kącik z zabytkowym sekretarzykiem

Zabytkowy sekretarzyk z mahoniu, na którym do tej pory leżą osobiste rzeczy Coco, w tym okulary, listy, drzewko kryształowe czy karty do Tarota. Obwoluty książek w kolorze burgundu, tym samym jaki ma kolor słynna szanelowska szminka. 



Fragment salonu, via www.consueloblog.com



Warto wspomnieć, że wstęp do prywatnych pokoi Coco Chanel mieli naprawdę nieliczni. Tutaj gościł tylko ten, kto osobiście otrzymał zaproszenie od Mademoiselle. Do wybrańców należeli przyjaciele i najbliżsi współpracownicy projektantki. W apartamencie roi się od antyków, pamiątek i podarunków od sławnych znajomych m.in. można zobaczyć zabytkową ikonę ruską, która była prezentem od kompozytora (i kochanka) Igora Strawińskiego. Natomiast na stoliku przy sofie (zdjęcie poniżej) leży rzeźba dłoni autorstwa Alberto Giacomettiego wykonana specjalnie dla Chanel.




Detal stolika kawowego ustawionego przy sofie w salonie, via www.thecoveteur.com

Trzy papierośnice (Chanel uwielbiała palić mocne, drogie Gitanesy) to z kolei podarunek od jednego z kochanków CC, księcia Westminsteru i najbogatszego wówczas Brytyjczyka - Hugh "Bendora" Grosvenora. Papierośnice na zewnątrz są wykonane ze srebra, wewnątrz pokryte złotem - prawdziwy skarb ukryty z dala od oczu innych, wiadomy tylko nielicznym. Oboje byli zdania że luksusem nie powinno się chwalić, wystarczy, że człowiek wie, co posiada... cóż w przypadku tych dwojga krezusów brzmi to mało wiarygodnie. Papierośnice ozdobione są grawerunkiem przedstawiającym herb książęcy, w zamian, w imię miłości, książę kazał ozdobić latarnie w Westminsterze inicjałami Coco. Mimo oświadczyn arystokraty, Coco odmówiła. "Było wiele księżnych, Chanel jest tylko jedna" - zwykła mawiać. Mimo, że do końca życia pozostała niezamężna, trzeba przyznać, że oprócz niebywałego talentu artystyczno-marketingowego, posiadała także dar przyciągania mężczyzn, którzy torowali jej drogę na sam szczyt. Bliskie relacje z najbardziej wpływowymi i zamożnymi przedstawicielami ówczesnej elity pomogły Chanel być tym, kim chciała być.



Coco Chanel na swojej ulubionej sofie w salonie, zdjęcia autorstwa Douglasa Kirklanda

To jak dalece Chanel wyprzedzała swoją epokę potwierdza nie tylko ilość modowych "wynalazków" i "rewolucji". W latach 20-tych czy 30-tych nikt nie myślał o tym, że sofę można obić... beżowym zamszem (zarówno kolor jak i materiał należały do ulubionych projektantki). Wówczas używano raczej jedwabiu lub welwetu. Chanel także sama ją zaprojektowała. 
W apartamencie zresztą znajduje się wiele mebli wykonanych albo na miarę albo zmodyfikowanych na podstawie wskazówek projektantki (np. stoliki znajdujące się po obu stronach sofy, z których usunięto marmurowe blaty, wstawiając w zamian pokryte laką). Co do sofy, priorytetem, podobnie jak w przypadku tworzonych przez siebie ubrań, miała być wygoda. Sądząc po powyższych zdjęciach musi być naprawdę bardzo wygodna.
Ciekawostką jest, że nie każdy z zaproszonych gości mógł dostąpić zaszczytu siedzenia na zamszowej sofie obok Coco. Ten przywilej dotyczył naprawdę niewielu, a reszta musiała zdowolić się fotelami. 



Coco Chanel w apartamencie przy
31 rue Combon w 1959r.

Coco Chanel z pewnością można nazwać geniuszem. Jej kreatywność oraz determinacja w popularyzowaniu jedynej w swoim rodzaju mody w czasach bardzo konserwatywnych wymagały nie lada odwagi. Chanel miała dość skomplikwany charakter (a który geniusz go nie ma!). Temperamentna i namiętna, bała się samotności, miała skłonności do fabularyzownia historii lub wymyślania ich od początku, kreowania siebie, była świetnym organizatorem. Mimo charyzmatyczności, była osobą bardzo wrażliwą i niezwykle przesądną. W tym niezbyt dużym mieszkaniu znajduje się wiele amuletów oraz przedmiotów związanych z astrologią (wierzyła w konstelacje gwiazd) i wróżbami (posiadała karty Tarota, kilka zdjęć wcześniej widać też na stoliku dwie magiczne kule, w ktorych Chanel "oglądała" swoją przyszłość).




Chanel gościła w prywatnym apartamencie naprawdę nieliczne klientki,
zdjęcie autorstwa Douglasa Kirklanda


Każde pomieszczenie wieńczy imponujący kryształowy żyrandol. Ten powyżej został zaprojektowany wg wskazówek Chanel. Kiedy lepiej się przypatrzymy, z łatwością można zauważyć motyw połączonych liter "C" oraz "piątki". To była szczęśliwa liczba projaktantki. Dlaczego? Jedna z anegdot głosi, że kiedyś wróżka przepowiedziala Chanel, że właśnie ta liczba przyniesie jej sławę i fortunę. W tej sytuacji trudno się dziwić, że słynny zapach Chanel posiada właśnie ten numer. Przepowiednia wypełniła się, bo to w dużej mierze perfumy przyczyniły się do spektakularnego sukcesu domu mod Chanel. Warto również wiedzieć, że oktagonalny kształt pierwszych flakonów został zainspirowany kształtem Placu Vendôme, przy którym mieści się Hotel Ritz. 




Coco Chanel z Jeanne Moreau, zdjęcie autorstwa Marka Shawa dla Life Magazine z 1957r.

Wśród nielicznych wybranych zapraszonych na salony królowej mody był m.in. Jean Cocteau, Pablo Picasso, Rotschildowie, Madame Pompidou, Elizabeth Taylor, Romy Schneider czy francuska aktorka Jeanne Moreau.



Salon od strony wejścia, via www.consueloblog.com


Inną ciekawostką związaną z legendarnymi już perfumami jest to, że kiedy każdego dnia Chanel wychodziła z Ritza w stronę atelier portier hotelowy dzwonił do butiku, aby uprzedzić personel o jej przybyciu. Oznaczało to tyle, że na przybycie Mademoiselle należy rozpylić zapach jej ulubionych perfum po całej klatce schodowej. Zwyczaj ten kultywowany jest po dziś dzień. 




Fragment salonu, zdjęcie autorstwa Pepity Diamand

Stolik kawowy w kształcie snopka zboża to jeden z powtarzających się w mieszkaniu symboli (m.in. zdublowany przez naturalną wiązkę pszenicy ustawioną tuż obok). 
Występuje bowiem w wielu francuskich legendach, oznacza pomyślność i bogactwo. Czas pokazał, że cudowna moc snopka zadziałała przynosząc projektantce niebywałą sławę i pieniądze. Cóż sądząc po naturalnym snopku ustawionym obok można pomyśleć, że Coco pragnęła podwoić moc amuletu. Może i ja powinnam sprawić sobie taką wiązkę. Czas żniw tuż tuż! :)  
Snopek zboża przypominał też Coco o jej prostych korzeniach (urodziła się w malutkim miasteczku, była córką komiwojażera i sprzedawczyni). Bliski przyjaciel projektantki, malarz Salvador Dali podarował jej obraz przedstawiający pojedyńczy kłos pszenicy. Ponoć obraz ten jest aktualnie najcenniejszą rzeczą znajdującą się na wyposażeniu mieszkania. 




Detal stolika, na którym stoi złoty mini serwis, via www.thecoveteur.com


Styl Chanel nie jest jednoznaczny. Czyżby dopiero w swoim prywatnym świecie Coco dała upust całej swej wyobraźni, w zamian za modową dyscyplinę wyrażającą się w wyrafinowanej prostocie? Z jednej strony fasony jej ubrań są na ogół bardzo proste, często jedno-, dwukolorowe, pozbawione nadmiernej dekoracji. Luksusowy apartament zdaje się być przeciwieństwem chanelowskiego stylu. Urządzony "na bogato" ze złoconymi ciężkimi lustrami, monumentalnymi kryształowymi żyrandolami, orientalymi akcentami i ogromną liczbą drogocennych bibelotów. Jednak i ubrania jak i wnętrze łączy wiele, m.in. duża dbałość o detal, szyk i wygoda.




Chanel w salonie, vis a vis sofy (w miejscu, gdzie pozuje projektantka obecnie stoi
stolik z podstawą w kształcie snopka zboża), 
zdjęcie autorstwa Douglasa Kirklanda, ok.1965r.

Coco Chanel wierzyła także w uzdawiającą moc kryształu, stąd w każdym z pokoi wisi ogromnych rozmiarów kryształowy żyrandol. Oczywiście każdy z nich został wykonany na zamówienie.



Fragment salonu z zamszową sofą i stolikami, via Chanel


"Wnętrze to naturalne odzwierciedlenie duszy"

                                                                                                       - Coco Chanel


Salon i detale stolików stojących po obu stronach zamszowej sofy,
via www.consueloblog.com

Magiczne talizmany są naprawdę wszędzie tworząc piękne kompozycje w wielu zakątkach mieszkania, np. para japońskich jelonków. Otaczanie się ich posążkami wyzwala ponoć energię, która pozwala otworzyć się na nowe doświadczenia. W człowieku rozwija się uważność, wrażliwość i delikatność.
Obok jelonków stoi maleńka klatka dla ptaków, wysadzana brylantami, szmaragdami i turkusami z ptaszkami wykonanymi z pereł i szafirów. Owe cacko stało się inspiracją dla reklamy Jean Paula Goude'a promującej kolejne chanelowskie perfumy. Oto jak Vanessa Paradis wspomina kampanię, której była gwiazdą: "W 1992r. brałam udział w spocie nowego zapachu "Coco", gdzie musiałam huśtać się na żerdzi umieszczonej wewnątrz gigantycznej klatki dla ptaków. Przez tydzień ćwiczyłam huśtanie na trapezie pod okiem instruktora cyrkowego. To było niesamowite być tak wysoko w powietrzu i czuć się przez chwilę jak ptak. Kiedy skończyliśmy zdjęcia, uśmiech nie schodził z mojej twarzy jeszcze przez wiele dni."     




Salon i wejście do kolejnego pomieszczenia (naprzeciwko), via www.thecoveteur.com

Chanel odkryła Chińską sztukę dzięki ukochanemu "Boy'owi" (Chanel uczyła się od wszystkich swoich kochanków)"Parawany były pierwszymi przedmiotami jakie sobie kupiłam." - tak Chanel wspomina parawany w książce "Chanel Solitaire" autorstwa swojego przyjaciela pisarza Claude'a Delaya. W apartamencie projektantka używała ich m.in. jako "ruchomych tapet" lub sposobu na odgrodzenie się od świata. Ponoć nie znosiła klasycznych drzwi i ich funkcję tutaj również przejęły parawany. Towarzyska Chanel uważała, że kiedy wyjście zasłonięte jest parawanem może sprawić, że gość zapomi o wyjściu.  



Detal wejścia do kolejnego pomieszczenia, via www.thecoveteur.com


Jednak używanie orientalnych parawanów i paneli, miało o wiele bardziej przemyślany cel. Na większości z nich widnieje dalekowschodni motyw kwiatu kamelii, który z czasem stał się znakiem firmowym domu mody Chanel. Gość otoczony parawanami z tym kwiatowym wzorem podprogowo wiedział, że wciąż znajduje się wewnątrz siedziby firmy Chanel.  





Pokój do przymiarek dla VIPów, w głębi widok na salon, via www.consueloblog.com

Znajdujące się po prawej stronie krzesło, jest pierwszy z dwóch mebli, który w apartamencie pojawił się znacznie później. Pierwotnie stało albo w butiku albo w studio, które też kiedyś się znajdowało przy 31 rue Cambon. Krzesełko w porównaniu z innymi zgromadzonymi tutaj wspaniałymi meblami wygląda dość niepozornie, mimo to jest bardzo szczególne. Na nim to zwykła siadać Mademoiselle wprowadzając ostatnie korekty do swoich modeli. Krzesełko ma celowo obniżone siedzisko po to, by projektantka mogła widzieć dół sukienki na wysokości swojego wzroku. 



Antyczne parawany i telewizor z lat 60-tych XXw., zdjęcie autorstwa Douglasa Kirklanda

Chanel uwielbiała chińskie parawany. "Zakochałam się w chińskich parawanach kiedy miałam 18 lat. Omal nie zemdlałam z wrażenia kiedy po raz pierwszy weszłam do chińskiego sklepu i zobaczyłam "Koromandela" (czytaj też post: Chinoiserie) "Koromandel" to potoczna nazwa parawanów sprowadzanych z Wybrzeża Koromandelskiego i pokrywanych laką wg tamtejszej techniki rozpoczętej w okresie Dynastii Ming (1368-1644) w prowincji Hunan. Tematami przewodnimi były mitologia chińska, sceny z życia cesarskiego oraz przedstawienia natury. Coco Chanel była właścicielką około 32 zabytkowych "Koromandeli".




Miks parawanów Chin, luster z Włoch i berżery z Francji, via www.consueloblog.com 

Patrząc na wstrój apartamentu trudno uwierzyć, że jego rezydentka nie przywiązywała większej wagi do wartości przedmiotu (może dlatego, że była osobą bardzo majętną, a czego nie kupiła sama otrzymała od swoich kochanków i przyjaciół). Twierdziła, że nie liczy się wartość, lecz przyjemność jaką daje jej jakaś rzecz. Jedna z anegdot głosi, że kiedyś Chanel kupiła bardzo stary parawan i pocięła go jak jakiś tani arkusz tapety, wykładając nim ściany.
    



Od lewej: włoskie lustro via www.npr.org oraz słynna berżera i detal parawanu z kwiatami kamelii i ptakiem via www.thecoveteur.com

Lustro mieszczące się po przeciwległej stronie wejścia to oryginalny eksponat z Włoch pochodzący z przełomu XVII i XVIII wieku. Na uwagę zasługuje kształt samego szkła, który znajomo przypomina kształt falkonu Chanel No5. Pod ramą lustra stoi wazon z mosiężnym odlewem wiązki pszenicy - symbolu, który po raz kolejny pojawia się w mieszkaniu.
Fotel (zdjęcie powyżej) to jeden z dwóch przedmiotów, który stał się ozdobą apartamentu już po śmierci Chanel. Zakupiono go około 20 lat temu na jednej z aukcji. Projektantka wielokrotnie pozowała do zdjęć siedząc właśnie w tym fotelu. Z jego użyciem powstało również wiele późniejszych sesji dla domu mody Chanel. Ten typ fotela nazywa się berżerą, która najpierw pojawiła się we Francji a od połowy XVIIIw. była bardzo popularna już w całej Europie. Berżera jest meblem tapicerowanym, posiadającym pełne, często zaokrąglone oparcie, lekko cofnięte poręcze oraz niskie, szerokie i dość głębokie siedzisko z luźną poduszką.





Coco Chanel na tle chińskich prawanów z motywem ukochanych kamelii.
Po prawej zdjęcie z 1937r. Lipnitzki / Roger Viollet



Cały apartament wypełniają zabytkowe, XVIII-wieczne, bardzo cenne, pokryte laką,  chińskie parawany i panele. Motywem, który często przewija się w przedstawieniach są ptaki oraz kwiaty, w tym ulubione kamelie. Dekoracje te były dla Chanel niewyczerpalnym źródłem inspiracji, chętnie używała motywu kamelii japońskiej w swoich projektach, który stał się wręcz jej znakiem rozpoznawczym. Tym kwiatowym ornamentem zdobiła nawet guziki.




Kolejny pokój z "Koromandelami", via www.dailymail.co.uk

Fascynacja Chanel Orientem objawiała się nie tylko zdobieniem ścian zabytkowymi parawanami, ale także kolekcjonowaniem ogromnej ilości przedmiotów z Dalekiego Wschodu jak unikatowe wachlarze, które wyeksponowala w gablotach, posągi bożków, ludzi i zwierząt czy antyczne wazy. 




Detal zegara stojącego na kominku oraz figurki żaby, via www.thecoveteur.com


Posążek żaby z otwartymi ustami (w które Chanel włożyła kawałek kryształu) to kolejny magiczny talizman projektantki. W kulturze wszchodniej żaba m.in. oznacza miłość, szczęście, pieniądze i zdrowie. Zdecydowana większość posążków i rzeźb znajdujących się we wnętrzach oprócz walorów estetycznych, przede wszystkim pełni funkcję talizmanów, mających przynieść właścicielce miłość, szczęście i pomyślność w interesach. 

 



Ten sam pokój z innej strony , via www.npr.org

Szklana gablota, na której stoją antyczne wazy, to jeden z pierwszych mebli wykonanych do apartamentu na zamówienie. Stojąc na tle wzorzystych parawanów, wyglądają trochę jakby unosiły się w powietrzu. 
Apartament został urządzony bardzo konsekwentnie. Stanowi doskonały przykład tego, w jaki sposób można stworzyć bardzo oryginalną i elegancką przestrzeń, która jest doskonale wyważoną mieszanką kultur Wschodu i Zachodu. Architektura mieszkania (np. wysokość, kształt okien), rozkład (podział na klasyczne funkcje), sposób aranżacji (bardzo paryski) oraz wybór klasycznych mebli (ludwikowskie sofy, fotele, stoliki kawowe, lampy, włoskie lustra) tworzą wnętrze bardzo szykowne. 




"Koromandele" z bliska, via www.consueloblog.com

To, co czyni je innym od reszty wysmakowanych salonów jest ten orientalny akcent. Pokryte czarną lub w kolorze burgundu laką panele i parawany oraz gabloty z unikatowymi kolekcjami, niczym piękna tapeta z rajskiego ogrodu, tworzą wspaniałe tło dla obitych w gładkie tkaniny europejskie meble, a posążki i ceramika zdobią zgrabne drewniane stoliki. 




Detal parawanu z wachlarzami, zdjęcie autorstwa Pepity Diamand

Wschodnio-zachodni mariaż nie tylko czyni to wnętrze jedyne w swoim rodzaju, ale wnosi również powiew orientalnej egzotyki i tęsknotę za dalekimi baśniowymi podróżami. Mimo, że apartament à la chinoiserie służył projektantce głównie jako przestrzeń do pracy, to jest to miejsce bardzo przytulne, głównie dzięki zastosowanej tutaj palecie kolorystycznej i wielu osobistym dodatkom. To również miejsce bardzo intymne i kobiece, będące odzwierciedleniem niesztampowego myślenia Chanel i kwintesencją jej wyrafinowanego gustu. Tylko osoba z dużą wyobraźnią i świadomością estetyczną jest w stanie stworzyć tak eklektyczne wnętrze, gdzie elementy z różnych stron świata i epok tworzą zwartą, piękną całość.



Jadalnia od strony wejścia, via www.npr.org


Mimo, że apartament nie posiada kuchni, ma za to przepiękną jadalnię. Zaskakującym elementem jest prosty, solidny stół. Patrząc na barokowe Na środku jadalni stoi stary solidny stół. 




Jadalnia na wprost kominka

Galerię bogatych francusko-weneckich luster wieńczy anonimowe popiersie. Chanel nigdy nie wstydziła się swoich korzeni, jednak jako osoba obdarzona dużą wyobraźnią i skłonnościami do autokreacji utrzymywała, że przedstawia ono jej przodka, lecz tak naprawdę projaktantka nabyła je w jednym z antykwariatów. 




Wspaniałe weneckie lustro, via www.consueloblog.com

Lustra także nawiązują do oktagonalnego kształtu flakonu Chanel No5 i Place Vendôme. Tak jak we wnętrzach Chanel stosowała swój charakterystyczny kod m.in. powtarzając pewne elementy jak parawany, oktagonalny kształt, motyw liczby 5, figurki lwów itp. również iw modzie Coco widać podobny sposób myślenia. Chanel chętnie powtarzała motywy kamelii, tkaniny z przędzy pętelkowej czy łańcuszki.  




Jadalnia od strony okna, via www.npr.org

Nadzwyczajne jest to, że apartament wciąż wygląda świetnie i idealnie wpisuje się w estetykę współczesnych wnętrz. Jego wystrój jest ponadczasowy.
Coco Chanel pieszczotliwie nazywała to miejsce "gniazdkiem". 






Prosty drewniany stół, zaskakujący element tej bogatej scenerii,
via www.thecoveteur.com

Na stole ustawione są kolejne "magiczne" przedmioty - posążki lwów, które pojawiają się w wielu miejscach apartamentu m.in. jako rzeźbienia w drewnianych meblach czy marmurze. Chanel kolekcjonowala je chętnie ze względu na to, że jako osoba urodzona w sierpniu była spod znaku Lwa. "Jestem zodiakalnym Lwem i jak lew używam moich pazurów, by uchronić się przed ludźmi, którzy chcą mnie zranić. Ale uwierzcie mi, cierpię bardziej raniąc kogoś." - tak o sobie mówiła słynna Coco. 

Motyw lwa pojawia się nawet na grobie projaktantki, w Lozannie. Aż 5 lwów zdobi płytę nagrobną czuwając nad wiecznym spokojem Coco Chanel.   
Apartament był źródłem inspiracji nie tylko dla Coco Chanel. Do wielu tutejszych przedmiotów i motywów regularnie nawiązuje w swych kolekcjach również Karl Lagerfeld. Pamiętny choćby jest pokaz z 2010r., gdzie modelki przechadzają się wokół olbrzymiego złotego lwa, zdobiącego gmach paryskiej opery.   




Lustrzana klatka schodowa łącząca wszystkie poziomy: butiku, studia, apartamentu
 słynnej CC i biura Karla Lagerfelda

Aby dostać się do prywatnej przestrzeni Coco Chanel trzeba najpierw pokonać klatkę schodową w kształcie elipsowatej spirali z balustradą w stylu art deco. Stopnie wciąż pokryte są kremową wykładziną, a ściany taflami luster, dzięki którym projektantka mogła obserwować nie tylko modelki prezentujące jej najnowszą kolekcję, ale także reakcje klienteli siadzącej w pierwszych rzędach. Co ciekawe w trakcie pokazu nikt nie widział Coco, która całe wydarzenie obserwowała siedząc na piątym stopniu schodów położonych najbliżej apartamentu.





Sierpień 1951r. Coco Chanel przed swoim butikiem, zdjęcie autorstwa
Douglasa Kirklanda oraz widok na butik obecnie 

Znajdujący się w Pierwszej Dzielnicy dom mody Chanel to czterokondygnacyjna kamienica. Chanel zaaranżowała go tak, by spełniał jej wszystkie potrzeby. I tak: na parterze znajduje się flagowy butik brandu. Pierwsze piętro przeznaczone jest na użytek klientów, którym prezentuje się wyjątkowe modele Haute Couture oraz dokonuje przymiarek, na drugim piętrze zaś mieści się opisany wyżej apartament Coco Chanel. Dziś apartament ten używany jest jedynie dla VIPów i do celów promocyjnych, m.in. na potrzeby wywiadów dla prasy czy kręcenia klipów modowych. Na trzecim, ostatnim piętrze urzęduje wspomniany Karl Lagerfeld i znajdują się pracownie krawieckie, gdzie kilkadziesiąt wykwalifikowanych krawcowych szyje tylko ręcznie. Tutaj wykonuje się po dziś dzień m.in. biżuterię i kapelusze... Podobno z dachu kamienicy przy 31 rue Cambon rozpościerają się jedne z najpiękniejszych widoków na Paryż. 
Można powiedzieć, że Coco Chanel była pomysłodawczynią koncepcji nowoczesnego butiku, gdyż nie tylko połączyła funkcję biura-studia-butiku pod jednym dachem, ale także z rozmysłem wystawiała swoje produkty w witrynach początkowo promując modowe akcesoria i pierwsze perfumy, które należało obowiązkowo "nosić" do kompletu z garderobą CC i kapeluszami (w niedalekiej przyszłości projektantka poszerzyła swoją ofertę o biżuterię i kosmetyki). Interes tak się rozkręcił, że przez kolejną dekadę projektantka wykupiła kolejne pięć kamienic na rue Combon (numery 23-31). 



Coco Chanel w swoim salonie i na zewnątrz butiku, zdjęcie autorstwa Marka Shawa
dla Life Magazine z 1957r.

Dzięki niesamowitej wyobraźni, apetytowi na życie, "właściwym" osobom spotkanym na swojej drodze, ogromnemu szczęściu oraz talizmanom Gabrielle "Coco" Chanel dożyła sędziwego wieku i stworzyła modowe imperium, które do dziś wielu otacza kultem. I choć jak sama twierdzila, że z utratą ukochanego "Boya" nigdy nie była już tak szczęśliwa, to można powiedzieć, że była ogromną szczęściarą. Chanel to nie tylko ikona stylu, która zrewolucjonizowała damską konfekcję, to przede wszystkim odwaga, by walczyć o swoje marzenia i zmieniać świat. A to, że przy okazji zbiła niemałą fortunę, to już jej. Coco, jesteś w Naszych sercach, bo dzięki Tobie nie wiążemy co ranek gorsetów!